niedziela, 28 września 2014

jesień pachnie masłem


Jesień pachnie masłem tak jak kruszonkowe ciastka. A ludzie dzielą się na tych, którzy lubią kruszonkę i na tych, dla których jest ona za słodka. Zdecydowanie lepiej dogaduję się z tymi pierwszymi. 



Kruszonkowe ciastka (15 sztuk)

350g mąki
300g zimnego masła pokrojonego w drobną kostkę
200g cukru


Masło, mąkę oraz cukier rozcieramy w palcach - tak jak kruszonkę. Kiedy uzyskamy już odpowiedniej wielkości grudki, nabieramy garść ciasta i układamy na blaszce (na jednej blaszce powinno zmieścić się 6 ciastek). Kruszonkowe kopczyki delikatnie spłaszczamy i wstawiamy do piekarnika na 5-10 minut. Masło powinno się roztopić i zlepić ciastka. Wyjmujemy kiedy spód jest przypieczony.Zostawiamy do całkowitego wystygnięcia. 

Robiłam ciastka już kilka razy i za każdym razem były odpowiednio kruche i słodkie. Może jednak okazać się, że są za kruche i za słodkie. Musicie dopasować czas pieczenia oraz ilość składników do swoich oczekiwań. Z tego przepisu ciastka powinny wyjść na 99% , jednak możecie zrobić je po prostu tak, jak robicie kruszonkę. A im więcej prób, tym lepiej!



Jesień pachnie porządkami tak jak pranie schnące na świeżym powietrzu.
Jesień pachnie kawą w chłodne poranki tak jak wtedy w Toskanii, kiedy w domu było już zimno.
Jesień pachnie miodem kasztanowym tak jak kwitnące kasztanowce.
Jesień pachnie jabłkami tak jak wtedy, kiedy Babcia smaży mus jabłkowy.
Pachnie też grzanym winem, cynamonem i goździkami.

Ja pachnę jesienią.



A czym pachnie Wasza jesień?






środa, 24 września 2014

zaczytaj się




* magazyn Apetyt, o którego czeskiej wersji pisałam tutaj i tutaj
* USTA We kiss. We eat. We talk
* Rachel Khoo i jej MAŁA FRANCUSKA KUCHNIA (pl)

Do przeczytania przez weekend !!!

niedziela, 7 września 2014

o jabłkach


Kiedy budzi mnie poranny chłód i mgła za oknem, przeciągam się leniwie w łóżku i z uśmiechem na twarzy witam nowy dzień. Czasami jeszcze na chwilę zamykam oczy, ale tylko po to, by pomyśleć o tym, że niekoniecznie musi być tak, jak sobie wymarzyłam. Powoli zwlekam się z łóżka, zaparzam herbatę i nalewam wody do wanny. Szybka kąpiel, coś słodkiego, łyk herbaty. Dzień dobry! Tak witam ostatnie dni lata.

Wracając z pracy kupuję jabłka.




Jabłka z patelni

1 duże jabłko (twarde i kwaśne)
2 łyżki masła
czerwone wino
cynamon
cukier trzcinowy

Jabłko obieram, kroję na mniejsze kawałki i usuwam gniazda nasienne. Na patelni roztapiam masło a następnie wrzucam pokrojone jabłko. Pozwalam żeby jabłko nabrało maślanego aromatu, podlewam winem. Chwilę duszę. Pod koniec dodaję cukier i cynamon. Wszystko delikatnie mieszam.


Kupuję też kolejną książkę. Czytam w drodze do domu, zastanawiając się co tym razem ugotuję. Tak, wróciłam do gotowania. Powoli, spokojnie. Gotuję dla innych, dla siebie rzadziej. Spotykam się ze znajomymi, w domu pachnie jedzeniem. Wszystko wraca do normy. Rozmawiamy o jedzeniu, planujemy, wyjmujemy z piekarnika kolejną blachę ciastek. Czasem zamiast w domu, spotykamy się 'gdzieś'. I nieważne czy jest to kolejna modna kawiarnia z kawami alternatywnymi, krawężnik pod jakimś food truckiem, czy zwyczajny spacer. Lubię ludzi, dla których (dobre) jedzenie jest ważne. Lubię o tym rozmawiać. Jedzenie łączy ludzi.

You know what's sexy? A real conversation, no small talk.





O jabłkach. Eliza Mórawska. FULL MEAL 2014

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Do tego, że blog Elizy jest najlepszym blogiem kulinarnym w Polsce (przynajmniej jak dla mnie) dochodziłam długo. Spotkałam osoby, które sprawiły, że na jakiś czas go porzuciłam. Spotkałam Dziewczynę, którą z Liską łączy wyjątkowa więź. Usiadłam i czytałam. Od początku. Wpis po wpisie, przepis za przepisem. Teraz, kiedy jestem już tego pewna, mogę spokojnie powiedzieć, że bardzo lubię to, co robi Eliza. Lubię ją zarówno w wersji online jak i wersji papierowej. Mam nadzieję, że kiedyś ją poznam i wtedy powiem, że lubię ją też za to, kim po prostu jest. 

Czekałam na długo zapowiadaną książkę O jabłkach. Zamówiłam wersję drukowaną na papierze 'jabłkowym', w którym część celulozy zastąpiono przerobionymi obierkami z jabłek. Nie miałam jednak okazji porównać jej z wersją tradycyjną. Mimo tego, że papier nie ma jednolitej faktury, bardzo dobrze współgra ze stylistyką zdjęć, które nie tracą na jakości. Autorem fotografii jest Krzysztof Kozanowski. Zdjęcia mimo tego, że odbiegają od tych, które obecnie robi Eliza, idealnie oddają charakter książki. Przeglądając książkę, można poczuć atmosferę rodzinnego domu. Eliza w sposób prosty lecz urzekający mówi nie tylko o jedzeniu, ale o również o uczuciach. 

Nie ma w książce O jabłkach ani przepisu ani zdjęcia, o którym nie chciałoby się myśleć. Przeglądając kolejne strony, zastanawiam się, co tym razem przygotować. 

Jest jednak kilka szczegółów, które sprawiają, że jeszcze trochę nam brakuje do zagranicznych publikacji. 
Myślę jednak, że zarówno Eliza jako autorka książki, jak i inni czytelnicy, z dumą mogą pokazać książkę znajomym z zagranicy i postawić na półce obok książek największych kulinarnych sław. Szkoda tylko, że jest to pierwsza taka polska publikacja, o której mogę z czystym sumieniem powiedzieć 'Dobre, bo polskie!'. 

Trzymam kciuki za Elizę - mam nadzieję, że wyda książkę, która w 100% będzie jej książką. Taką, w której jedzenie będzie przeplatało się z uczuciami i pięknymi fotografiami.